premiera Wszyscy wiedzą (napisy)

Wszyscy wiedzą (napisy)
reżyser: Asghar Farhadi | gatunek: Dramat
grają: ZORZA

Zapowiedzi

Brak zapowiedzi kinowych.

 

 Recenzje

 
Dominik Nykiel i Rafał Kapita rozmawiają o filmie "Do utraty sił"
Dominik Nykiel: Nie temat, a osoba aktora stała się główną przyczyną, dla której obejrzeliśmy "Do utraty sił". Bo Jake Gyllenhaal był Twoim najsilniejszym i chyba jedynym argumentem przy namawianiu mnie na wspólny seans. Czyżby to już nastał ten czas, że do kina "idziemy na Gyllenhaala"?
 
Rafał Kaplita:
Nie powiem, żebym nie lubił jeszcze dodatkowo filmów „bokserskich”, bo jednak czy „Rocky”, czy „Wściekły byk” zaszczepiły we mnie jakąś nutę sympatii do tej kategorii filmowej. Jest jednak tak, jak mówisz - Gyllenhaal powoli wyrasta mi na takiego aktora, który może być głównym powodem do wyboru filmu. Przyznam, że objawił mi się niedawno, pomimo, że widziałem z nim wiele filmów wcześniej. Dopiero teraz jednak patrzę na niego innym okiem. Jako aktor ma w sobie dwie najważniejsze jak dla mnie cechy. Zgadnij, jakie.
 
DN: Hmm... To może inteligencja, którą kieruje się przy wyborze ról, i to, że jest jak kameleon - potrafi wcielić się w każdą rolę?
 
RK: To drugie na pewno, bo Gyllenhaal faktycznie uderza w różne klimaty i potrafi być, po prostu, różnorodny. Ale również to, że w tej swojej całej różnorodności potrafi jednocześnie przenieść na ekran swój prywatny charakter. Swoją osobowość. Sztuką jest potrafić się wcielić z sukcesem w różne postacie, ale jeszcze większą, jak dla mnie, jest zrobić to, zostawiając przy tym unikatową cząstkę siebie. Coś takiego ma na Clint Eastwood, z tym, że ten jest nieco mniej wszechstronny.
 
DN: Tak, Gyllenhaal potrafi zaskakiwać i ma taką aktorską moc, że aż hipnotyzuje swoją osobą na ekranie. Jak chociażby ostatnio w "Labiryncie" czy "Wolnym strzelcu". A teraz w "Do utraty sił".
 
RK: „Do utraty sił” na pewno pozwala mu pokazać kolejną porcję swoich aktorskich możliwości, ale już nie mam przekonania, czy jest akurat dobrym potwierdzeniem jego instynktu do wyboru dobrych ról. Mam wrażenie, że ta postać jest nieco przerysowana, ale nie z powodu samego aktora, tylko ze względu na jej rolę w całej tej historii o rodzinie, w którą wkrada się bokserskie życie.
 
DN: A może to nie jest wynik przerysowania postaci - bo Gyllenhaal, jak i Forest Whitaker dają z siebie wszystko - tylko braku pomysłu na jakieś niesztampowe opowiedzenie tej historii? Nie wiem jak Ciebie, ale mnie "Do utraty sił" w ogóle nie poruszyło. Jedynie, co pozostało mi przed oczami po seansie, to obraz rozwścieczonego bohatera, który nie potrafił panować nad swoim gniewem i miotał się w swoim życiu jak tygrys w klatce.
 
RK: No, ale to jest dokładnie efekt przerysowania tych postaci, jak i całej tej historii. Wszystko jest tu do przewidzenia. Każda z tych postaci jest bardzo mocno zakotwiczona w czymś, co już kiedyś było. Zauważ: nasz bokser, mistrz świata, bogaty gość, któremu nagle wali się grunt pod nogami, ubożeje. Żeby wrócić na tory i znaleźć pieniądze do życia musi znów zacząć boksować i wygrywać. To już było. Dalej jego nowy trener (Whitaker). Starszy gość, po przejściach, na boku. Codziennie wali wódę. Nie chce trenować naszego bohatera, ale nagle się przełamuje. To też już było. Ich relacja: stary mistrz trenuje młodego, zdolnego chłopaka, który w pewnym momencie dostał wciry i zszedł na złą drogę. Uczy go nowych technik, cierpliwości i samokontroli. Toż to nawet „Karate Kid” dla młodzieży się na tym opierał. Jedna wielka kalka. Podczas jednej z walk pada nawet hasło komentatora: „To już nie jest walka, to jest wojna”. Przecież to cytat z „Rocky’ego IV”, kiedy Sylwek bił się z Ivanem Drago. Dziś już Cię to nie emocjonuje, bo to po prostu doskonale znasz. Oto powód.
 
DN: Kiedy oglądałem ten film, myślałem o "Za wszelką cenę" i o tym, jak to Eastwooda swoją nieśpieszną historią z boksem w tle potrafił opowiedzieć o życiu i wpisanych w życie ciężkich wyborach, łapiąc nas przy tym za gardło i jeszcze na koniec wycisnąć z nas łzy. Uwielbiam ten film! Porusza mnie i sprawia, że chcę kolejny raz po niego sięgnąć. Natomiast "Do utraty sił" takim filmem nie jest i nie będzie. Ubolewam nad tym, bo Gyllenhaal stworzył tutaj kolejną zapadającą w pamięć kreację, ale reżyser nie potrafił tego przekuć w coś żywego i działającego na widza. Chociaż oceny widzów w Internecie pokazują coś zupełnie innego... Zastanawiam się, czy może już historie z boksem w tle - bo przecież w nich nigdy nie chodzi o boks - już się wyczerpały?
 
RK: Nie, nie sądzę. Co prawda jesteśmy obserwatorami kultury wyczerpania, jednak nadal wierzę, że pewne filmowe klocki da się poukładać w taki sposób, żeby stworzyć coś nowego. Tym bardziej, że co jakiś czas mamy na to dowody. Nie wierzę też, że temat boksu w kinie wyczerpał się doszczętnie. Co prawda w kategorii filmów sportowych te o boksie są wyjątkowo częstymi, ale przecież tyle jeszcze zostało do powiedzenia. Brakuje mi np. filmów biograficznych. Nigdy nie powstał np. znaczący film o Sugar Rayu Robinsonie. Akurat w boksie było wiele barwnych postaci.
 
DN: Pytanie tylko, czy takimi postaciami - mam tu na myśli ludzi zajmujących się zawodowo boksem - widzowie są/byliby zainteresowani? Owszem, gale boksu cieszą się sporym zainteresowaniem - czy to "na żywo", czy transmisje w telewizji, ale to coś zupełnie innego od filmowych historii. 

RK: Ale nie chodzi tu o filmy imitujące walki bokserskie, tylko o biografie. To raz. Dwa, jeśli twórcy filmowi będą się zastanawiać nad filmami, na które pójdą wszyscy, to będziemy mieć już tylko takie o Batmanach, Spidermanach i dinozaurach. Trzy – kiedyś widziałem niezłą biografię człowieka, który wymyślił regulowane mechanizmem czasowym wycieraczki samochodowe, które wykorzystujemy teraz w naszych pojazdach. Kto zna tego człowieka? Kogo on obchodzi? Kogo obchodzą wycieraczki? A biografia była dobra. W końcu po cztery: Martin Scorsese udowodnił już, że da się zrobić dobry, ambitny film bokserski. Zrobił biografię Jake’a Lamotty. Boksera właśnie. Przypomnę, że film dostał 8 nominacji do Oscara i dziś uznawany jest za klasykę kina. A ile osób go do dziś obejrzało, to już chyba nie muszę mówić. 

DN: Przywołałeś, jak ja wcześniej Eastwooda, jednak klasyka Scorsesego, który jest już jednym z Mistrzów kina. Jego "Wściekły byk" z De Niro do dzisiaj robi piorunujące wrażenie. I chce się do niego wracać. Natomiast, wracając do "Do utraty sił", Antoine Fuqua raczej nie zrobił filmu, o którym będzie się mówiło po latach (nawet nie mówi się o nim, gdy jest grany). Ale osoba Gyllenhaala będzie nam o nim przypominała. Dlatego uważam, że reżyser i scenarzysta zmarnowali talent swoich aktorów i zrobili kino schematyczne, miałkie i pod publiczkę, uciekając przy tym do tanich chwytów i - jak już powiedzieliśmy - ogranych scen i dialogów. Dla mnie to zdecydowanie za mało. Tym bardziej, że w nosie mam bokserów i ten sport. Dla mnie liczy się w kinie sama historia i sposób jej opowiedzenia. A jeśli to się nie sprawdza, to nawet postacią mistrza świata mnie nie zainteresujesz.

RK: No, ale dokładnie o to chodzi. Tak w ogóle jest jedna rzecz, której nie udało się w kinie bokserskim jeszcze nikomu. Otóż do tej pory nie mogę się napatrzeć, jak ci filmowi bokserzy dostają raz po raz po głowie, w zasadzie w ogóle nie trzymając gardy. Czyste i silne uderzenie w głowę (taką kompletnie odsłoniętą) w walce bokserskiej nie zdarza się za często, a często, jeśli do niego dochodzi, to sprawa kończy się nokautem. Tyle razów ile przyjmują filmowi bokserzy oraz to, jak wyglądają filmowe walki na gruncie kina sportowego, to prawie jak science fiction.  

DN: Tak, aż od tego głowa boli. I pomyśleć, że to często historie niby z życia wzięte.


 
Tagi: dyskusja , do utraty sił , Dominik Nykiel , Rafał Kaplita
Data wprowadzenia: 2015-10-14
 

 Komentarze

 
Twój podpis
Treść:
Tylko zalogowani użytkownicy
mogą dodawać komentarze. Zaloguj się

Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

 Zapowiedzi

 Reklama

 Recenzje

 Resinet poleca

Neapol spowity tajemnicą (napisy)
(Thriller Włochy)

Gotti (napisy)
(Biograficzny; Kryminał USA)

Pierwszy człowiek (napisy)
(Biograficzny; Dramat USA)

Jeszcze jeden dzień - Kultura Dostępna
(Animowany; Dokumentalny Belgia, Hiszpania, Niemcy, Polska, Węgry)

Dom, który zbudował Jack (napisy)
(Dramat Dania, Francja, Niemcy, Szwecja)

Glass (napisy)
(Thriller USA)

Anioł (napisy)
(Biograficzny; Dramat Argentyna, Hiszpania)

Bracia Sisters (napisy)
(Komedia; Western Francja, Hiszpania, USA, Rumunia)

Największy dar (napisy)
(Dokument fabularyzowany; Western Hiszpania, Polska)

 Dla dzieci

Jaskiniowiec (dubbing)
(Animowany; Przygodowy Francja/Wielka Brytania)

Luis i obcy (dubbing)
(Animowany; Familijny Dania/Luksemburg/Niemcy)

Odlotowy nielot (dubbing)
(Animowany Belgia/Islandia)

Biały kieł (dubbing)
(Animowany Francja/Luksemburg/USA)

Księżniczka i smok (dubbing)
(Bajka Rosja)

Hotel Transylwania 3 (dubbing)
(Animowany; Komedia USA)

Kopciuszek. Historia prawdziwa (dubbing)
(Animowany USA)

Ralph Demolka w internecie (3D, Dubbing)
(Animowany; Komedia USA)

Sekretny świat kotów (dubbing)
(Animowany; Komedia Chiny)

Sekretny świat kotów (dubbing, mała sala)
(Animowany; Komedia Chiny)

Ralph Demolka w internecie (dubbing)
(Animowany; Komedia USA)

Ralph Demolka w internecie (dubbing, mała sala)
(Animowany; Komedia USA)

Lego Przygoda 2(dubbing)
(Animowany Australia/Dania/USA)

Sekretny świat kotów - Kino na temat junior
(Animowany; Komedia Chiny)

Lego Przygoda 2 (3D, dubbing)
(Animowany Australia/Dania/USA)

Lego Przygoda 2 (dubbing, mała sala)
(Animowany Australia/Dania/USA)

Robaczki z Zaginionej Dżungli (dubbing)
(Animowany Francja)

 Filmoteka

 Warto zobaczyć

Sprawdź aktualny repertuar kin

 Konkursy

Chwilowo brak konkursów

 Dzisiaj w kinach: sobota, 23.11.2024 r.

 Ostatnio dodane

 Promocje kin

 Kontakt

Rzeszowski Portal Informacyjny resinet.pl

tel.  017 85 06 396
fax. 017 85 06 397

e-mail: kina@resinet.pl

Tutaj znajdziesz nasze pełne dane kontaktowe.