Dominik Nykiel: Jak często zdarza Ci się oglądać film, który – między innymi – opowiada o osobach kalekich, całkowicie sparaliżowanych, poruszających się na wózku inwalidzkim i wymagających stałej opieki, a który przedstawia tę kwestię w tak humorystyczny i optymistyczny sposób, nie obrażając przy tym nikogo?
Rafał Kaplita: Dość rzadko, zważywszy na fakt, że sama sztuka opowiedzenia takiej historii w sposób smaczny wymaga nie lada kunsztu, a i pomysłu.
DN: Pomysłu, który jest banalnie prosty, a co najważniejsze, został zaczerpnięty z życia, bo kreśli historię przyjaźni bogatego biznesmena Phillipe’a Pozzo di Borgo i jego opiekuna Abdela Sellou.
RK: Tak, ale te najprostsze rzeczy są niejednokrotnie najtrudniejsze do uchwycenia. Bardzo łatwo jest tu popaść w banał. Film o Murzynie, który opiekuje się kalekim milionerem, mógłby być tak samo dobry, co nudny, albo nieprawdopodobny.
DN: Zgadza się. W czym więc tkwi siła tego filmu? Filmu, po którego obejrzeniu bolą mięśnie policzkowe i żuchwa, co jest spowodowane częstym śmianiem się w trakcie seansu. Te boleści odczuwa się nawet po drugim, a nawet trzecim razie (co sprawdziłem na sobie). Natomiast każda kolejna osoba, której poleciłem „Nietykalnych”, przychodzi do mnie na drugi dzień lub po kilku dniach i mówi: „Oglądałem/Oglądałam. Świetny film!”.
RK: Wydaje mi się, że jest taki typ filmów, który trafia do wyjątkowo szerokiej publiczności. Jest bowiem tak, że jedni lubią to, inni tamto. Jedni będą lubić horrory, inni komedie, a jeszcze inni historie dramatyczne. Komediodramat jest utworem, w którym można zawrzeć bardzo wiele różnych emocji. I tacy są „Nietykalni”, takie są „Służące”, taki jest „Forrest Gump” – filmy, które podobają się praktycznie wszystkim. Można się na nich pośmiać, ale można też sobie popłakać. Jest w nich prostota, czasem głupota bohaterów, ale też i ich mądrość, uczucia. Jest w tych filmach życie, które przecież bywa bardzo różnokolorowe, bardzo nierówne. I widzisz, Ciebie „Nietykalni” przede wszystkim śmieszą, a ja lubię ten film w szczególności za jego przesłanie i za ten kontrast dwóch diametralnie różnych osobowości, które w idealny sposób uzupełniają się. Bo Ci bohaterowie są jak ogień i woda. Jeden czarny, drugi biały; jeden inteligent, drugi prostolinijny; jeden kaleka, drugi wysportowany osiłek; jeden słucha Schuberta, drugi popu. I tak dalej, i tak dalej. I teraz wyobraź sobie sytuację, kiedy jeden nie może odstąpić drugiego na krok. I np. idą do opery (czarny idzie za białym), albo w drugą stronę, na panienki (biały za czarnym). To musi być ciekawe.
DN: To jest bardzo ciekawe i zarazem śmieszne! Bo ci dwaj bohaterowie są ilustracją tezy, która mówi, że najlepiej dobrane pary, to te niedobrane pary. Ta teza znajduje swoje potwierdzenie nie tylko w życiu, ale przede wszystkim w Kinie, literaturze i telewizji. Wystarczy wymienić tutaj takie postacie, jak: Flip i Flap, Kargul i Pawlak, Leon i jego mała przyjaciółka, Mathilda, z „Leona Zawodowca”, Gustafson i Goldman, znani z filmu „Dwaj zgryźliwi tetrycy”, Wally (czarny i niewidomy) i Dave (biały i głuchoniemy) – bohaterowie „Nic nie widziałem, nic nie słyszałem”, Don Kichot i Sancho Pansa, czy Fox Mulder i Dana Scally – bohaterowie serialu „Z archiwum X”. Te wszystkie postacie są swoimi przeciwieństwami (fizycznymi i psychicznymi), a jednocześnie uzupełniają się, dzięki czemu tworzą jedną całość – duet.
RK: Tak i to wzajemne dopełnianie się jest tutaj kluczowe, bo razem bohaterowie mogą dużo więcej niż osobno. I tak rodzi się pewne przyzwyczajenie do siebie, szacunek i zrozumienie. Przed laty wielkim hitem ekranowym był „Rain Man”, gdzie Dustin Hoffman gra upośledzonego brata Toma Cruise’a. „Nietykalni” mają coś z „Rain Mana” właśnie. Pokazują pewną zależność od siebie dwóch mężczyzn. Pokazują coś, co może istnieć między dwoma mężczyznami. Coś, co wiąże się z troską jednego o drugiego, ale jednocześnie nie ma żadnych znamion miłosnych czy seksualnych. Męską przyjaźń. Tak, ale chyba jeszcze coś więcej.
DN: Więcej, to jest właśnie przesłanie, które uwidacznia się w każdym jednym kontakcie bohaterów, w ich wymianie poglądów na życie, od pierwszego ich spotkania, po ostatnie. Przy czym na początku, by się porozumieć, potrzebowali wielu słów, a pod koniec filmu wystarczyło im jedno krótkie zdanie i jeden drugiego w pełni rozumiał. Chociażby w tej scenie, kiedy Phillipe (Francois Cluzet) poczuł się rozgoryczony, że kobieta, którą poznał dzięki korespondencji, nie przyszła (a tak naprawdę to przyszła, tylko się minęli) na ich pierwsze spotkanie. Wtedy też zadzwonił do Drissa (Omar Sy) i zapytał go, co robi i czy miałby ochotę uciec. Tyle wystarczyło.
RK: W końcu na tym opiera się w dużej mierze męska przyjaźń. Nie potrzeba wielu słów, aby dobrze spędzić wspólny czas. A tak z ciekawości, który z bohaterów był Ci w trakcie seansu bliższy?
DN: Trudno odpowiedzieć jednoznacznie, bo trudno jest opowiedzieć się za którąś ze stron, za którąś z postaci, ponieważ tylko razem tworzą one kontrast. Gdybyśmy chcieli spojrzeć osobno np. na Flipa a osobno na Flapa, albo osobno na Kargula a osobno na Pawlaka, nie dostrzeglibyśmy tego wszystkiego, co dostrzegamy, gdy bohaterowie są razem. Ich siła tkwi w duecie. Jako jednostki nie byliby tak ciekawi i charakterystyczni, a przede wszystkim w naszej ocenie zapewne doszłyby do głosy jakieś stereotypy, które często ciężko przeskoczyć. Dlatego w „Nietykalnych” obaj bohaterowie są mi bliscy, bo w każdym jest coś, co przypisałbym sobie.
RK: Np. co?
DN: Tak ogólnie, to na pierwszym miejscu wymieniłbym dobre maniery, etykietę u Phillipe’a i jego przygnębienie spowodowane kalectwem, bo trudno jest mi wyobrazić sobie, jak miałbym żyć, będąc całkowicie sparaliżowanym (ta myśl przeraża mnie), ale z drugiej strony cenię sobie tę radość życia, poczucie humoru, bezpośredniość i spontaniczność, którą charakteryzuje się Driss, oraz to, że jest takim twardzielem, a ma lęk wysokości i boi się latać – bo jest po prostu przyziemnym facetem. A Ty znajdujesz coś z siebie u tych bohaterów?
RK: Chyba najbardziej podoba mi się to, w jaki sposób razem radzą sobie z życiem i jak do niego podchodzą. Ale jeszcze raz powtarzam – razem. Jakoś zawsze chyba starałem się (i nadal staram się) wypośrodkować wiele rzeczy, szukać złotego środka, a ci goście (znów razem) stanowią pewnego rodzaju równowagę. I na przykładzie: razem potrafią spojrzeć z dystansem na spektakl w operze. Nie siedzą na sali napuszeni tak, jak atmosfera nakazuje. Reagują na to, co widzą. I znów: kalectwo nie jest tu tabu, o którym nie wolno wspominać. Driss czasem nabija się z bezwładności Phillipe’a, lecz w dobrym duchu. Drugi zaś potrafi to przyjąć z humorem, zachowując do sytuacji zdrowy dystans. Driss jest bardziej bezpośredni, wali prosto z mostu. To też mi się w nim podoba.
DN: Bo właśnie Driss nie patrzy na Phillipe’a jak na kalekę. Często nawet zapomina się, chociażby wtedy, gdy dzwoni telefon, a ten odruchowo mu go podaje, myśląc, że ten od niego weźmie. Driss nie skacze i nie puszy się przy Phillipe, jak inni opiekunowie, którzy mieli wszystkie możliwe certyfikaty i zarzekali się, jak bardzo potrafią poświęcić się dla drugiej osoby i że to w ogóle jest ich misja życiowa, a tak naprawdę obchodzili się ze swoim pracodawcą jak ze stuletnią porcelaną babci.
RK: Taki dystans i bezpośredniość w stosunku do życia przypomina mi strasznie inny film, który szczególnie w scenie nad morzem powrócił w moich myślach – „Pukając do nieba bram”. Widziałeś?
DN: Tak. To film, o ile pamiętam, z 1997 roku, z m.in. Tilem Schweigerem. A co konkretnie przyszło Ci wtedy na myśl?
RK: Pomyślałem, że znajdą się ludzie, którzy po seansie „Nietykalnych” zapragną obejrzeć coś podobnego. I właśnie ten film w następnej kolejności bym im polecił.
DN: Ja natomiast żałuję, że takich filmów jak „Nietykalni”, to trzeba ze świecą szukać. Bo choć piękny, to rzadki jak zaćmienie słońca. Ale może kiedyś się to zmieni.
radość życia, poczucie humoru, bezpośredniość i spontaniczność, którą charakteryzuje się Driss, oraz to, że jest takim twardzielem, a ma lęk wysokości i boi się latać... ale nie boi się łez na dworcu w Trnowie, kiedy wsyscy zerkają z okienek pociągu mknącego dalej.... ;)
Autor: RK
Data: 2012-07-25 22:43:51
[1]
Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Drogi użytkowniku! Trafiłeś na archiwalną wersję działu kinowego. Filmowe newsy, bieżący repertuar kin oraz filmotekę znajdziesz w nowej odsłonie serwisu.