Trochę to niezręcznie krytykować film o papieżu Janie Pawle II. Dlatego, że większość z nas podchodzi bardzo emocjonalnie do osoby Ojca Świętego, traktując Go jak kogoś bardzo bliskiego. Chociaż ta sama większość nigdy nie miała okazji zamienić z Nim ani słowa. Zresztą filmy o Janie Pawle II są filmami innego rodzaju; najczęściej są to dokumenty, które już z racji tego, że powstały, stanowią wartość samą w sobie. Bez względu na to, jaki jest ich zamysł i poziom wykonania. Od śmierci naszego papieża takich filmów powstało kilka. Większość z nich trafiła na ekrany kin. Ostatnim był ubiegłoroczny „Jan Paweł II – Santo Subito. Świadectwa świętości”, przedstawiający zapis wypowiedzi pojedynczych osób z całego świata, które dawały świadectwo świętości Jana Pawła II.
„Apartament”, czyli kolejny „papieski” dokument, przynosi ze sobą unikalne nagrania z Jego prywatnych wycieczek we włoskie góry. Materiał w nim zawarty (a stanowi jego większą część) nigdy wcześniej nie był pokazywany. Autorem tych amatorskich rejestracji, powstałych za zgodą obecnego kardynała Stanisława Dziwisza, jest Angelo Gugel – kamerdyner papieża. I to właśnie bliskie, wręcz rodzinne otoczenie Ojca Świętego (m.in. ludzie z policji watykańskiej pełniący przy papieżu różne funkcje – od dyskretnej ochrony, poprzez przygotowanie posiłków, aż do kelnerowania w warunkach polowych) jest największą wartością tego filmu. Głównie dlatego, że wspomniana rodzinna atmosfera tworzy otoczkę normalności, zwykłości i ciepła wokół świętości papieża Polaka.
Jednak raz kolejny przychodzi mi napisać, że nowy film o naszym papieżu niekoniecznie musiał trafić do kin. „Apartament”, wyprodukowany przez Telewizję Polską, w którym w dodatku pojawia się Piotr Kraśko przepytujący co jakiś czas kardynała Dziwisza, idealnie swoją skromną formą i zawartością pasuje na telewizyjny ekran. Możemy zobaczyć w nim Jana Pawła II spacerującego po górach, czytającego, modlącego się, rozmyślającego, spożywającego posiłek, czy obserwującego swoich towarzyszy i przysłuchującego się ich rozmowom. Na pewno zwraca uwagę to, że Ojciec Święty jest na tych ujęciach bardzo małomówny. Nawet wtedy, gdy na szlakach spotyka zaskoczonych jego osobą podróżnych, którzy nie kryją wzruszenia i tego, że sytuacja, jaka ich niespodziewanie spotkała, jest dla nich wielkim przeżyciem. Podczas jednego z takich przypadkowych kontaktów pozwala sobie zażartować, mówiąc: „Macie lepszą audiencję niż gdybyście przyjechali do Watykanu”. I te właśnie sceny są – jak dla mnie – najlepszymi i najpiękniejszymi ujęciami ze wszystkich pokazanych w „Apartamencie”. Chyba nie trudno domyślić się, dlaczego. Oglądając to, nie sposób nie zrozumieć tego, co czuli ci ludzie i nie sposób im przy tym nie zazdrościć.
kina
Chociaż to wszystko, co oglądamy w filmie Macieja Czajkowskiego i Przemysława Hausera, jest unikalne i wyjątkowe (np. sytuacja, gdy kardynał Dziwisz pokazuje nam zakrwawioną sutannę papieża, którą Ten miał na sobie w dniu zamachu), to jednak za mało, by po obejrzeniu „Apartamentu” na kinowym ekranie, wyjść po nim w pełni usatysfakcjonowanym. W dużej mierze wynika to nie tylko z formy filmu (sprawia wrażenie trochę takiego dowolnego powrzucania archiwalnych nagrań ukazujących papieża i jego pasję do obcowania z przyrodą, oraz opatrzenie ich kilkoma scenami, w których kardynał Dziwisz i redaktor Kraśko komentują zachowanie Ojca Świętego), ale również – a może i przede wszystkim – z tego, że zapewne większość wybierających się na ten film spodziewa(ła) się czegoś innego; czegoś więcej. Być może te oczekiwania i ostateczne ewentualne zawiedzenie spowodowane jest tym, że w zasadzie już wszystko o Janie Pawle II wiemy i naprawdę już sporo widzieliśmy filmów i archiwaliów o Jego życiu i pontyfikacie. Co nie zmienia faktu, że taki film nie jest potrzebny. Jest, bo pozwala na „odświeżenie” postaci Ojca Świętego, szczególnie w kolejną rocznicę Jego śmierci. Ale – podkreślam raz jeszcze – niekoniecznie musi on trafiać od razu do kina. Wystarczyłaby mu w telewizji dobry czas antenowy i częsta zapowiedź. Na pewno nie zmniejszyłoby to satysfakcji z jego oglądania. A co najważniejsze, komercjalizacja osoby Jana Pawła II byłaby przy tym mniejsza.
Dominik Nykiel
dominon@interia.pl