Chyba najciekawsze – jak dla mnie - w tym filmie jest to, że po jego obejrzeniu można go analizować pod różnymi kątami i można go „ugryźć” od różnych stron. Dlatego, pozostając wiernym swojemu zawodowi i w sumie też zainteresowaniom, postanowiłem podejść do „Cichego chaosu” od strony…językowej. Czyli powiedzieć małe co nieco o filmie Antoniego Luigi’ego Grimaldiego poprzez dwa środki językowe: oksymoron i palindrom.
1. Oksymoron
Jest nim tytuł filmu, który sam w sobie intryguje i przyciąga uwagę. Żeby go zrozumieć, lub próbować zrozumieć, trzeba uważnie przyjrzeć się sytuacji (i wczuć się w nią), w jakiej znalazł się bohater grany przez Nanniego Morettiego. W chaosie codziennego życia i zabiegania (ale też: zalatania), które mu towarzyszy, znalazł sobie zaciszne miejsce, na ławeczce, przed szkołą swojej kilkuletniej córki. A przede wszystkim w chaosie życia znalazł czas, by pomyśleć nad swoim dotychczasowym życiem (właśnie zmarła mu żona, a w pracy stoi przed szansą znaczącego awansu), by przyjrzeć się otaczającemu światu i ludziom, których pewnie wcześniej nie zauważał. Patrzy, słucha, rozmawia i wymienia spojrzenia – najczęściej z kobietami, które wyraźnie intryguje (np. naszą rodaczkę, Kasię Smutniak).
Jednak ta chwilowa „przerwa w życiu”, opanowanie, spokój, uśmiech i to zewnętrzne wyciszenie, okazuje się być jedynie wierzchnią warstwą, ponieważ wewnątrz bohater tłumi w sobie emocje – te złe emocje, które tylko szukają szczeliny, by się ulotnić.
I znajdują ją. Ale tylko na moment (?), ponieważ bohater wraca do pracy i „normalnego” życia.
Czy to więc znaczy, że cichy chaos – jako przyjemny stan, który pozwala inaczej popatrzeć na życie - to jednak coś szybko ulotnego, czego nie da się na stałe wdrożyć w życie? A może to faktycznie tylko pięknie brzmiący oksymoron?
2. Palindrom
Dla przypomnienia: to wyrażenie brzmiące tak samo czytane od lewej do prawej i od prawej do lewej, np. Kobyła ma mały bok.
O palindromach dowiaduje się w szkole córka głównego bohatera. Dowiaduje się również o sytuacjach odwracalnych i nieodwracalnych. I kiedy widzimy i słyszymy na ekranie o czymś takim, niby niepozornym, to nie sposób tego nie odnieść (znowu) do sytuacji, w jakiej znalazł się Pietro (Moretti) i nie sposób nie zadać tych podstawowych pytań: czy jego zmiana stylu życia, czy jego „cichy chaos”, któremu postanowił się poddać; ta cała ławeczkowo-parkowa sielanka, to nieodwracalne przewrócenie życia na lewą stronę, czy też tylko chwilowy i odwracalny kaprys? Ale odpowiedzi na te pytania – zdaje się – można uzyskać tylko odczytując oksymoron poprzez palindrom i palindrom poprzez oksymoron.
I to jest właśnie magia kina i – przy okazji - magia języka.