Coraz więcej powstaje filmów z rodzaju christian movies, nazywanych inaczej „boskim kinem”. W samym 2015 roku na polskie ekrany trafiło przynajmniej kilka z nich (m.in. „Niebo istnieje… naprawdę”, „Bóg nie umarł”, czy „Doonoby. Każdy jest kimś”), co pokazuje, że i u nas jest coraz większe duchowe zapotrzebowanie na kino chrześcijańskie. (Nasi twórcy również sięgnęli po ten gatunek i zrealizowali film „Piąte: nie odchodź” w reż. Katarzyny Jungowskiej, który premierę miał w marcu tamtego roku). Bo że w Stanach jest, to widać już od jakiegoś czasu. Nie tylko po ilości filmów, ale przede wszystkim po wpływach ze sprzedaży biletów, które sprawiają, że dana produkcja zwraca się nawet po wielekroć. A ta, jak na warunki Hollywood, jest stosunkowo niewielka, ponieważ najczęściej zamyka się w kwocie 4-10 mln dolarów. W dodatku filmy o takiej tematyce przyciągają już nie tylko widzów, ale coraz częściej również wielkie aktorskie nazwiska, które angażują się w ich powstawanie, jak chociażby Martin Sheen i jego syn Emilio Estevez („Droga życia” z 2010 roku – polska premiera tylko na DVD), Greg Kinnear („Niebo istnieje… naprawdę”), Kevin Sorbo („Bóg nie umarł”), czy Robert Duvall („Siedem dni w Utopii” z 2011 roku – film nie miał u nas polskiej premiery, ale można go było kilkukrotnie zobaczyć w TV Trwam).
Trzeba jednak przy tym wszystkim zaznaczyć, że chociaż produkcje o tematyce chrześcijańskiej zaczynają u nas świecić coraz intensywniejszym światłem (największym jak dotąd sukcesem i rozgłosem cieszyła się „Cristiada”, pokazywana u nas w 2013 roku), to jak na razie pozostają jeszcze w sferze niszowej, a nawet – niestety - bywa często i tak, że przez co niektórych traktowane są z pogardą i szyderstwem. W każdym razie myślenie o nich powoli, powoli się zmienia. Sam coraz bardziej przekonuję się do nich, podchodząc z coraz większą życzliwością i zainteresowaniem, bo coraz lepiej są realizowane. W ogóle kluczem do ich akceptacji jest uświadomienie sobie, że tego rodzaju filmy cechują się prostotą (właśnie realizacyjną) i uproszczeniem (nie ma więc sensu doszukiwać się niedociągnięć, nieścisłości i wytykać im sielankowość i bajkowość). One po prostu mają za zadanie – jak to napisał Łukasz Adamski – „ewangelizować widza prostym, mocnym i jednoznacznym przekazem”.
„Cuda z nieba” to kolejny reprezentant tego gatunku. Zrobili go ci sami ludzie, którzy stoją za „Niebo istnieje… naprawdę”. Wspominam o tym, ponieważ oba te filmy zainspirowały prawdziwe wydarzenia (omówione szeroko w mediach amerykańskich i opisane w książkach), oba dotyczą dzieci (oraz ich rodzin) i ich cudownego powrotu do życia lub ozdrowienia, które wiązało się z rozmową z… Bogiem (sic!) Tutaj historia dotyczy dziewięcioletniej dziewczynki o imieniu Annabel (rewelacyjna Kylie Rogers; można ją podziwiać również w „Ojcowie i córki”, gdzie partnerowała Russellowi Crowe), która zapada na nieuleczalną chorobę układu trawiennego. Nieszczęście to spada na dobrą, wesołą i pobożną rodzinę, której wiara (szczególnie matki) zostaje wystawiona na próbę. Oglądamy więc nie tylko walkę z chorobą, ale również oddalenie od Boga, słuchając przy tym pretensji do Niego.
Nie jest to jednak film tylko o ludzkich nieszczęściach, wierze i cudach z nieba, o których informuje nas już sam tytuł. To, jak dla mnie, przede wszystkim film o wielkiej sile kochającej się rodziny, która w kryzysowej sytuacji, mocno poturbowana i wątpiąca, potrafi zacisnąć zęby i walczyć mimo wszystko i wszystkich. Patrzenie tutaj szczególnie na walkę matki (i – raz jeszcze – jej zwątpienie w Boga), którą gra Jennifer Gardner, kolejna gwiazda wielkiego i małego ekranu, porusza i dodaje wiary. Właśnie to jej zaangażowanie, ten upór i determinacja najbardziej przykuwają uwagę i angażują w tę historię. I nie da się ukryć, że owa historia przedstawiona w „Cudach z nieba” nie tylko porusza i ogrzewa serce, ale jest jednocześnie piękna i mądra. A na dodatek przemawia przez nią samo życie.
Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Drogi użytkowniku! Trafiłeś na archiwalną wersję działu kinowego. Filmowe newsy, bieżący repertuar kin oraz filmotekę znajdziesz w nowej odsłonie serwisu.