Pierwszy kontakt z bohaterami krainy Panem miałem za pośrednictwem literatury. Zafascynowany wykreowanym przez Suzanne Collins światem uczeń przyniósł mi książki tej autorki, a ja zacząłem się zastanawiać, czy nie warto by było zrobić z nich lektury szkolnej. Wielu argumentów dostarczyły ekranizacje, do tej pory równie udane jak literackie pierwowzory.
„W pierścieniu ognia” to 2. część cyklu, w której główna bohaterka po raz kolejny stawić musi czoła swoim rówieśnikom zmuszonym do walki na śmierć i życie w igrzyskach symbolizujących podległość podbitych krain (dystryktów) metropolii. Teraz jednak nie jest już tylko pionkiem, ale kandydatką na przywódcę mogącego wyzwolić nieszczęśliwych mieszkańców krainy spod władzy tyrana, niezwykły bowiem, ale i bardzo spójny świat Panemu jest totalitaryzmem ze wszystkimi jego cechami: siłami policyjnymi i wojskowymi, terrorem, propagandą i cenzurowanymi mediami, a nawet czarnym rynkiem i biedą mimo wyniszczającej pracy.
Właśnie świat mediów zasługuje w filmie na uwagę. Groteskowo przerysowani celebryci zdają się nic nie rozumieć z otaczającego ich świata, ochoczo i w podskokach realizują wytyczne władzy, goniąc za blichtrem, luksusem, popularnością i zabawą. I niby to nic odkrywczego, zawszeć jednak warto sobie uzmysłowić wartości, jakimi ktoś się kieruje. A film podkreśla, że bohaterem można być tylko wtedy, gdy się jest nonkonformistą. Odwaga, wolność, przyjaźń i poświęcenie - to sprawy, dla których warto żyć.
No i miłość. Pisarka (a za nią reżyser Francis Lawrence) uwikłała swoich bohaterów w bardzo trudne dylematy. Reguły głodowych igrzysk nakazywały, by w każdym uczestniku walki widzieć wroga. Zasadę tę Katniss skutecznie przełamała już w 1. części, solidaryzując się z pochodzącym z tego samego dystryktu chłopakiem. Ponieważ zwycięstwo w grze jest w uzależnione także od sympatii widzów, relacje między trybutami dystryktu XII bardzo szybko stały się medialnym atutem i nazwane zostały „miłością”. Oboje „tabloidyzowali” to uczucie swoim zachowaniem, aż stali się symbolem zakochania nawet dla dziecka tyrana, które zatęskniło za miłością pełną troski o swojego partnera. Dziewczynka oznajmia ojcu, że pragnie, by kiedyś ktoś zakochał się w niej tak samo. I ta filmowa rozmowa ojca z dzieckiem robi duże wrażenie, bowiem ten dorosły jest ostatnią osobą, której zależałoby na tym, by kreować trwałe więzi między ludźmi, natomiast dziecko nie zdaje sobie sprawy ze wszystkich mechanizmów obserwowanych na ekranie sytuacji. Intymną wręcz bliskość młodych bohaterów udało się pokazać na ekranie bardzo „staroświecko”. Zupełnie nieoczekiwanie zobaczyłem film bez seksu, wydawałoby się- dzisiaj sprawa niemożliwa do zrealizowania. Ale w zamian jest troska, zaufanie, pomoc w potrzebie, wspieranie się…
Jest też i zazdrość.
Wątki miłosne są niewątpliwie sprężyną działań młodych bohaterów i, być może, najważniejszym atutem w oczach widzów. Pragną oni dobrej rozrywki, a film „W pierścieniu ognia” takiej też dostarcza. Akcja płynie wartko, dużo się dzieje, gra aktorska wzbudza sympatię do wykreowanych postaci i zapewne „przyłożenie” kryteriów zwykłego kina akcji wystarczyłoby, by pochwalić ten film.
Ale czy to wystarczy na lekturę szkolną? Tak, bo pozwala podyskutować o współczesnym świecie.
Zgadzam się. Sam oglądnąlem póki co obie części i zabralem się za czytanie :)
Autor: Lolek
Data: 2013-12-04 07:16:23
[1]
Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Drogi użytkowniku! Trafiłeś na archiwalną wersję działu kinowego. Filmowe newsy, bieżący repertuar kin oraz filmotekę znajdziesz w nowej odsłonie serwisu.