Nawet najkrótszy tekst, który mam napisać o tego typu filmie, jest dla mnie trudnym wyzwaniem. Z jednej strony chciałbym powiedzieć, co o nim myślę wprost i bez ogródek, dokładnie tak, jak go odebrałem, z drugiej strony natomiast nie chciałbym, aby moje słowa okazały się przekłamaniem i nie wprowadzały w błąd tych, którym tego typu kino pasuje.
„Niesamowity Spider-Man 2” jest kolejnym z tytułów, który utwierdza mnie w tym, że z racji wieku moja perspektywa patrzenia na filmy po prostu uległa zmianie. W zasadzie dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Spider-Man jako popkulturowy bohater jest postacią bardzo młodzieżową, czyli już nie moją. To być może w ogóle jeden z najbardziej młodzieżowych superbohaterów. Niezależnie czy mówimy o komiksie, czy filmie (tym wyjątkowym razem nie ma w tej kwestii zbytniej różnicy). Proszę zauważyć, że o ile Bruce Wayne jako Batman to już poważny mężczyzna, który posiada potężną firmę i kupę pieniędzy, o ile Tony Stark to znów krezus, którego doświadczenie i wiedza pozwalają czynić technologiczne cuda, o ile także Johnny Blaze jako Ghost Rider to gość po przejściach, o tyle Peter Parker jako Spider-Man jest zupełnie młodociany. Dopiero co skończył szkołę, mieszka u cioci w pokoju obklejonym plakatami; można by też powiedzieć, że udało mu się znaleźć dziewczynę („kobieta” byłaby określeniem jeszcze nie na miejscu), z którą co najwyżej może się pocałować.
Nowa seria filmów o człowieku pająku, której drugą część mamy okazję teraz oglądać w kinach, wyjątkowo intensywnie podkreśla wiek swojego bohatera; jest zdecydowanie bardziej młodzieżowa, choćby od serii poprzedniej, w której postać Spider-Mana grał Tobey Maguire. Odnosi się to zarówno do charakteru bohaterów, jak i dialogów czy sposobu reżyserii. Nowy, niesamowity Spider-Man jest jeszcze bardziej przebojowy, krzykliwy, zabawny (bałem się użyć stwierdzenia „zawadiacki”, bo to znów zbyt oldskulowe jak na tego typu bohatera), nie przejmuje się też zbytnio nawet największymi problemami, co też przekłada się na lekką atmosferę filmu. Bardzo charakterystyczna dla tego, co piszę, jest scena, kiedy zakochany Peter Parker przechodzi przez ulicę do czekającej na niego ukochanej Gwen Stacy. Idzie i nie patrzy, czy coś jedzie, czy nie, podczas gdy samochody za nim popadają w kolejne kolizje. Nasz młodzieżowy bohater jest teraz w centrum uwagi, jest najważniejszy (wraz ze swoją ukochaną), a wszystko co dookoła w tej chwili staje się nieistotne.
Potrzeba bycia w centrum uwagi jest tutaj tematem przewodnim i jednocześnie przyczyną, dla której Spider-Manowi rodzi się kolejny przeciwnik – Elektro. Jego postać wnosi do tego filmu najwięcej emocji, bo w końcu też jako jedyna stanowi realne zagrożenie dla tytułowego herosa.
Nie chcę w tym miejscu wypominać filmowi dość słabych dialogów czy zwyczajnej w świecie efekciarskości, bo mam świadomość, że taki ma on właśnie być. Głośny, efektowny, podkreślający możliwości techniczne współczesnego kina.
I o tym na koniec: „Niesamowity Spider-Man 2” jest kolejnym tytułem, który w ostatnich miesiącach można oglądać w wersji 4K, czyli nowoczesnej i jeszcze nie wszędzie dostępnej wysokiej jakości obrazu, zwanej już nie „full HD” lecz „ultra HD”. W Rzeszowie nie ma jeszcze kina (bo żadne z nich nie ma projektora 4K), w którym można by obejrzeć ten film w takiej wersji, ale mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni, bo w szczególności takim filmom, jak ten, owa nowa jakość wychodzi na dobre. Na gruncie kinowego obrazu bowiem jest to różnica porównywalna do tej, którą możemy zaobserwować na ekranach naszych telewizorów, zestawiając sobie obraz z płyty DVD z tym z Blu-Ray. Póki co jestem skłonny stwierdzić, że niezależnie od typu kopii filmowej ta część przygód człowieka pająka, w szczególności młodocianych odbiorców powinna zadowolić.