Rasowy to thriller psychologiczny. W dodatku inny niż wszystkie: z pomysłowym scenariuszem, świetną reżyserią (w końcu za kamerą stanął David Fincher, autor m.in. „Siedem”, „The Social Network”, „Dziewczyny z tatuażem” i jeden z reżyserów oraz współproducentów serialu „House of Cards”), idealną obsadą (nawet - paradoksalnie - aktorsko „drewniany” Ben Affleck świetnie sprawdził się w swojej roli) i z niepowtarzalnym klimatem, który niesamowicie podkreśla i tworzy bardzo stylowy soundtrack w wykonaniu Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Wszystkie te składniki w połączeniu sprawiają, że „Zaginiona dziewczyna” jest jednocześnie thrillerem bardzo przewrotnym, co stanowi o jego podwójnej wartości. Dlatego też zainteresowanie sobą, zwiększające się z tygodnia na tydzień, zawdzięcza zadowolonym widzom, którzy rekomendują go znajomym, nie zdradzając przy tym szczegółów fabuły. Bo tutaj zdradzenie najmniejszego elementu tej opowieści, poza tym, co jest w ulotkach reklamowych (chociaż i one zdradzają za dużo!), grozi katastrofą. W tej sytuacji nie sposób więc wyjaśnić, na czym polega wyjątkowość „Zaginionej dziewczyny”. Po prostu trzeba ją koniecznie zobaczyć, a w trakcie seansu poddać się temu wszystkiemu, co oferuje Fincher swoim najnowszym filmem, który raz kolejny udowadnia, że twórcą z klasą i pazurem jest.
I jak przewrotny jest ten film, tak przewrotna jest lub może być jego puenta, którą osobiście odczytuję tak: Nie żeń się! A już na pewno nie z superinteligentną i bardzo wykształconą blondynką. Bo to może skończyć się dla ciebie bardzo źle.
Portal resinet.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i wypowiedzi zamieszczanych przez internautów. Osoby zamieszczające wypowiedzi naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Drogi użytkowniku! Trafiłeś na archiwalną wersję działu kinowego. Filmowe newsy, bieżący repertuar kin oraz filmotekę znajdziesz w nowej odsłonie serwisu.